czwartek, 23 marca 2017

Udana adopcja - fundacja Anioł za zakrętem

Zapewne nie znacie historii mojej suni którą adoptowałam rok temu. Gdy miała 3 miesiące jakiś człowiek bez serca wyrzucił ją do śmietnika obok biurowca.. Nie udany prezent? Potraktował psa jak rzecz, czego życzę mu w tym życiu lub następnym (tak wierze w reinkarnacje:)) Moja kochana Lea miała szczęście, córka pana który prowadzi dom tymczasowy wyszła w przerwie na papierosa... Usłyszała pisk z kontenera i od razu zareagowała! Pies był owinięty w worek, mógł się lada chwila udusić. Ogłoszenie o mojej suni znalazłam na olx. Na pierwszą wizytę przed adopcyjną pojechałam pod Warszawę. Gdy byłam już na miejscu miły pan odebrał mnie i mojego byłego z przystanku i ruszyliśmy zobaczyć moją pocieche. Weszłam do pięknego domu mieszczącego się przy lesie, zdjęłam buty, położyłam torbę na podłogę i po chwili wskoczyła mi do niej mała czarno-biała kulka! :) Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Tydzień później była już u nas w mieszkaniu a aktualnie jest u mnie w domu. Nigdy nie poznałam tak kochającego psa i tak mądrego... Polecenie po pilnuj rzeczy, weź zabawkę, idź z tąd, chodź do mnie.. Wszystko wykonuje bez mrugnięcia okiem (niczego jej nie uczyłam tylko siad!) chyba, że jest czymś innym zainteresowana, niestety ma adhd i nie ma podzielności uwagi, prawdopodobnie dlatego, że przeżyła duży stres w dzieciństwie a raczej wielką traumę... Dzisiaj byłyśmy na spacerze oto kilka zdjęć które udało mi się zrobić mojej szczęściarze... Nie zamieniłabym ją nawet za miliony monet.












































Fot. Paula Michna



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz